Mniej niż 100 dni zostało do
największej w historii imprezy organizowanej przez Polaków. Po meczu Polska –
Portugalia, przyszedł czas na to, aby podsumować 5 lat przygotowań, jakie
ogarnęły nasz kraj po ogłoszeniu przez Michela Platiniego decyzji o przyznaniu
nam prawa do organizacji trzeciej (po Igrzyskach Olimpijskich i Mistrzostwach
Świata w piłce nożnej) imprezy na świecie. Co nam się udało? Czego nie
zrobiliśmy?
Logo Euro 2012 |
20 kwietnia 2007 roku - Prezydent
Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) wyciąga powoli z dużej koperty, białą
kartę. Początkowy szok i niedowierzanie przeradzają się w histeryczną radość –
na kartce ukazuje się napis „Poland & Ukraine”. Wszyscy razem wygłaszaliśmy
hasła - „Będziemy mieć ogromne
stadiony, piękne autostrady, będziemy bogaci…”
Dziś mamy już 2012 rok – rok
wielkiej piłkarskiej imprezy. Nasze oczekiwania możemy łatwo zweryfikować,
sprawdzić dokonania władz piłkarskich i rządu, zobaczyć jaki jest poziom gry
naszej reprezentacji.
Właśnie od poziomu naszej kadry
warto rozpocząć. Czym będą piękne stadiony wypełnione tłumem biało – czerwonych
kibiców, bez piłkarzy osiągających sukcesy na ojczystej ziemi? Z tym bywa
różnie – z jednej strony nasi piłkarze potrafią w świetnym stylu zremisować z
Portugalią czy Włochami a z drugiej zdarzają jej się wpadki. Jesteśmy
nieobliczalni (podobnie jak wszystkie drużyny w naszej grupie). Sądzę jednak,
że ogromna krytyka kadry Franciszka Smudy jest już taką krytyką „z
przyzwyczajenia”. Przeciętny kibic patrzy tylko na ranking FIFA (bardzo słabo
miarodajny), nie obserwując poprawy gry naszych piłkarzy. Owszem – widać
wyraźne błędy w grze, a sam trener Smuda to osoba kontrowersyjna (w obronie
Smudy nie pomagają z pewnością jego wypowiedzi w mediach np. ta o szaleńcach
korzystających z porady psychologa), ale chyba każdy obiektywny kibic dostrzega
poprawę gry w stosunku do tego co pokazywała reprezentacja Polski na początku
pracy Smudy zaraz po zwolnieniu Leo Beenhakkera (przypominam – Polska przegrała
z Hiszpanią 0-6!), a wygwizdanie Franza na meczu z Portugalią było szczytem
chamstwa. Ja osobiście dalej wierzę w kadrę Smudy i mam przeczucie, że ten
turniej będzie dla nas sportowym sukcesem.
Właśnie – czy tylko sportowym?
Patrząc na ostatnie zamieszanie z Stadionem Narodowym, chyba niestety tak.
Temat kibiców ominę – wiadomo, że na każdym turnieju Polacy pokazywali, że
zawsze świetnie dopingują swoich ulubieńców. Tu możemy liczyć na pochwały.
Ciężko na pochwały będzie natomiast liczyć organizatorom.
We wrześniu miałem przyjemność
(?) być na meczu Polska – Niemcy w Gdańsku. Gdybym miał być przedstawicielem
UEFA i wydać organizatorom ocenę w skali 0-10 byłoby to .. –1. Dlaczego? Czy
normalne jest, że na meczu międzypaństwowym, którego gospodarzem jest duży
europejski kraj, należący do Unii Europejskiej, bilety kibiców są dublowane i
trzeba kibicom szukać nowych miejsc? Czy normalne jest, że flagi narodowe są
cięte bo organizator zastrzegł sobie, że nie mogą mieć więcej niż 1,5 metra?
Czy normalne jest, że kibic kupujący bilet nie ma swojego miejsca (!) na
stadionie? No cóż, odpowiedź brzmi jednoznacznie – nie! My – Polacy – do takich
„ciekawych” rozwiązań jesteśmy przyzwyczajeni, ale Hiszpanie, Anglicy czy
Niemcy – raczej nie.
Podobne rzeczy działy się na
ostatnim meczu Polska – Portugalia, na stadionie który ledwo został oddany do
użytku, i został jak trafnie określiły to media „Zamknięty z powodu otwarcia”.
Tu nasuwa się pytanie – czy policja jest w stanie zabezpieczyć hipotetyczny
mecz Polaków z Anglikami na którym będzie 55 tysięcy widzów, jeżeli nie jest w
stanie zabezpieczyć meczu Superpucharu Polski na którym miało być 30 tysięcy?
Odwoływanie się do „kibolstwa” i „chuligaństwa” jest trochę wymówką bo jakoś
nie wydaję mi się, żeby na mecz przyjechało 30 tysięcy tych „kiboli” jak to „trafnie”
określił rzecznik policji – Mariusz Sokołowski.
Owszem – widać zmiany na lepsze –
dworce są czystsze, mamy lepsze drogi (mimo, że plan na Euro nie został
spełniony nawet w 50%) i ładne stadiony jednak wszystko to wykonano za ogromne
(nawet w skali europejskiej) pieniądze. Tylko nie można się temu dziwić jak
prezes NCSu dostaje prawie milion złotych premii za (co widać wyraźnie) – źle
wykonaną pracę. Rząd swoją pracę niestety wykonał niedobrze.
Zostawiając sprawy rządowe i
PZPNowskie – samorządy i inne organizacje spisały się na medal. Widać
zaangażowanie w EURO, rozwój miast, zapowiadane strefy kibicowskie, dobra
opieka nad wolontariuszami – za to wielkie brawo!
MaL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz